Czy rząd pomoże legalnym bukmacherom?
Dokonane w ciągu ostatnich lat zmiany w przepisach regulujących rynek zakładów wzajemnych zmieniły radykalnie bukmacherski świat w Polsce. Zagraniczni operatorzy są blokowani, większość z nich wycofała się z Polski i nie oferuje już swoich usług polskim graczom. Ich miejsce zajęły firmy, które z powodzeniem wystąpiły o licencję Ministerstwa Finansów. Ich obroty systematycznie rosną.
Całość rynku bukmacherskiego w Polsce wyceniana jest na około 5 mld złotych. Ostatnia nowelizacja tzw. ustawy hazardowej z 2017 roku sprawiła, że o ile do bukmacherskich (tych legalnych) kas wpłynęło w roku 2016 1,7 mld zł wpłat, o tyle w rok później już 3,3 mld zł. Budżet zarobił na podatku 396 mln zł.
Mogłoby być jeszcze lepiej
Teoretycznie więc sytuacja wszystkim się opłaca. Rzecz jednak w tym, że mogłaby się opłacać bardziej, gdyby po stronie rządzących było wystarczająco dużo dobrej woli. Legalni bukmacherzy chcieliby bardziej skutecznego blokowania w internecie witryn zagranicznych, a ponadto zmiany sposobu i (lub) stawki opodatkowania. Ich zdaniem, budżet mógłby zarobić na tym dodatkowe 594 mln zł.
Podatek, który zniechęca
Trzeba przyznać, że ustalony jeszcze za rządów koalicji PO-PSL sposób opodatkowania zakładów bukmacherskich nie zachęca do gry. Ówcześni rządzący nie ukrywali zresztą, że ich intencją jest „walka z hazardem”, toteż podatek 12% miał mieć i ma charakter zniechęcający. Na czym to polega? Opodatkowany jest nie bukmacher i nie wygrane, ale każdy zakład. Gdyby nie było podatku, typowy zakład na remis w połowie meczu piłkarskiego między dwoma równorzędnymi drużynami (prawdopodobieństwo wynosi tu ok. 50%) miałby kurs 2.0. Gracz, który postawiłby 100 zł i wygrał, uzyskałby 200 zł. Ponieważ jednak podatek obowiązuje, gracz stawia 100 zł, ale do puli zakładu wchodzi tylko 88 zł, a wygrana może wynieść jedynie 176 zł.
Za granicą jest inaczej
Tak wysoka stawka podatku to europejski ewenement. W Niemczech wynosi ona 5, w Austrii 2, a w Irlandii tylko 1 procent. Obniżenie podatku lub zmiana zasad jego naliczania (np. podatek od obrotów bukmacherów albo od wypłacanych wygranych) mogłoby skłonić tych, którzy nadal ryzykują kary za grę u bukmacherów uznawanych za nielegalnych, do przejścia na legalną stronę bukmacherki. Obecnie legalni bukmacherzy kuszą bonusami, niektórzy oferują np. zakład bez depozytu.
Szanse na zmianę opodatkowania wydają się obecnie niewielkie: rząd może obawiać się spadku wpływów do budżetu albo argumentować, że obniżenie podatku spowoduje wzrost liczby uzależnionych od hazardu. Bukmacherzy nie tracą jednak nadziei.