Wypalanie traw

Wypalanie traw

Zdecydowanym przeciwnikiem wypalania traw jest bez wątpienia Andrzej Grabowski. Kiedy ford znanego aktora jadący autostradą A-4 nagle znalazł się w chmurze gryzącego dymu, w tył pojazdu uderzył inny samochód. W karambolu wzięło zresztą udział kilka aut. Grabowski z rozciętą głową i licznymi potłuczeniami znalazł się w szpitalu – spod Mysłowic (gdzie zdarzył się wypadek) do szpitala w Sosnowcu musiał transportować go śmigłowiec. Do incydentu doszło 31 marca 2005 roku, zaś jako przyczynę bezspornie ustalono wiosenne wypalanie trawy.



Bywają i wypadki jeszcze bardziej tragiczne – tej samej wiosny, gdy staranowano samochód Andrzeja Grabowskiego, na Opolszczyźnie, w Prudniku podczas wypalania traw zginął 34-letni mężczyzna. Kilka lat wcześniej życie straciła w podobny sposób 78-letnia mieszkanka Ornontowic. Zgon w identycznej sprawie odnotowano też w Olkuszu oraz wielu innych miejscach w całym kraju. W dymie z płonącej trawy nietrudno bowiem o zakrztuszenie się i utrat przytomności, reszty tragedii dopełnia ogień. Dochodzą do tego milionowe straty mienia: nie należą do rzadkości pożary w których płonie kilka hektarów łąk, ogień trawi zabudowania, szlaki kolejowe, zdarza się że pochłonie nieopatrznie zaparkowany samochód. Do ognia wyjechać musi straż pożarna, jej interwencje w opisywanej sprawie liczone są w setkach akcji, koszty tych akcji idą już w miliony, zwłaszcza że od trawy zapala się i las. Jedna godzina pracy zastępu straży pożarnej kosztuje co najmniej kilkaset złotych. Według danych Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej jeden tydzień sezonu na palenie trawy to w skali kraju kilkadziesiąt tysięcy (!!!) interwencji.

W naszej strefie klimatycznej wiosna jest czasem, w którym rośliny zawierają najmniej wody. Wysuszone po zimie lasy właśnie wtedy doświadczają najgroźniejszych pożarów – latem zawartość płynów we florze jest już znacznie większa. Pożar łąki czy nieużytku rozprzestrzenia się więc gwałtownie i w nieprzewidywalny sposób. Szczególny rodzaj zagrożenia stanowią śmieci znajdujące się w podpalanej trawie – właśnie po okresie zimowym jest ich najwięcej: gdy plastikowe odpady znajdą się w ogniu, do atmosfery trafiają dioksyny i cały wachlarz innych, trujących substancji. Ale wszystko o czym powiedzieliśmy do tej pory to tylko czubek lodowej góry, bo zmiany, jakie zachodzą w mikroflorze wypalonej trawy często są nieodwracalne. W czasie pożaru traw giną mrówki przez co zachwiana zostaje równowaga biologiczna. Jedna kolonia mrówek jest w stanie zniszczyć nawet cztery miliony szkodliwych owadów rocznie, gdy zabraknie mrówek – wszelkie uprawy są zagrożone. W płomieniach giną żaby, ropuchy, jaszczurki, krety ryjówki, jeże, zające, lisy, borsuki, kuny, nornice, badylarki, bażanty, kuropatwy – bezpieczne nie są nawet większe zwierzaki, ponieważ właśnie w tym czasie wychowują nieporadne jeszcze potomstwo.

Traci także sama gleba, która pod wpływem wysokiej temperatury jałowieje i staje się podatna na erozję. Zahamowane zostaje tworzenie się próchnicy, w wyniku czego – jak dowiedziono naukowo – plony z łąki zmniejszają się o 5 – 8%. Produkty spalania przenikają górną warstwę ziemi i – zwłaszcza jeśli zostały nasycone pozostałościami śmieci – na długie lata zatruwają glebę. Straty odnotowują też pszczelarze, bo odstraszone dymem roje nie pracują już tak wydajnie.



W Polsce wypalanie traw jest nielegalne, stosowne zapisy zawiera ustawa z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. nr 92, poz. 8), art. 124. „Zabrania się wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów”. Art. 131: „Kto wypala łąki, pastwiska, nieużytki, rowy, pasy przydrożne, szlaki kolejowe, trzcinowiska lub szuwary podlega karze aresztu albo grzywny”. Dodatkowo artykuł 30 ust. 3 pkt 3 Ustawa z dnia 28 września 1991 r. o lasach (t. j. Dz. U. z 2005 r. nr 45, poz. 435 ze zmianami); mówi, iż „w lasach oraz na terenach śródleśnych, jak również w odległości do 100 m od granicy lasu, zabrania się działań i czynności mogących wywołać niebezpieczeństwo, a w szczególności:

1. rozniecenia poza miejscami wyznaczonymi do tego celu przez właściciela lasu lub nadleśniczego,
2. korzystania z otwartego płomienia,
3. wypalania wierzchniej warstwy gleby i pozostałości roślinnych”.



Prawo przewiduje w tej kwestii surowe kary; art. 82, § 1 ustawy z dnia 20 maja 1971r. Kodeksu wykroczeń (Dz. U. z 1971 Nr 12, poz.114 ze zmianami) przewiduje karę aresztu, nagany lub grzywny, której wysokość w myśl art. 24, § 1 może wynosić od 20 do 5000 zł. Art. 163. § 1 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny (Dz. U. z 1997r. Nr 88 poz. 553 ze zmianami) głosi: „Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”. Strażacy, leśnicy i ekolodzy bardzo liczą na pomoc prawa unijnego i idące za prawem tym zmiany w świadomości ludzi – rolnik który wypala trawę straci bowiem unijne dopłaty.

Przyłapani na podpalaniu trawy często swoje zachowanie tłumaczą tradycją. Spalona trawa nie ma jednak nic wspólnego ani z kulturą naszych przodków, ani z dorobkiem cywilizacyjnym. To nie jest tradycja – ona nie może się tak nazywać.