Sąd wójtowski i kara w dawnych Tarnowskich Górach

Sąd wójtowski i kara w dawnych Tarnowskich Górach

Od chwili wydania przywileju lokacyjnego (30.04.1526) wszyscy mieszkańcy Tarnowskich Gór podlegali przepisom prawa. Z początku Urząd Górniczy i Magistrat tworzyły jedną wspólną instytucję. Mistrz górniczy mianowany przez Księcia pełnił zarazem funkcję burmistrza miasta, a także obowiązki wójta, którego zadaniem było rozstrzyganie sporów pomiędzy obywatelami.

W sprawach górniczych kompetencje rozstrzygnięć posiadał urząd górniczy, w innych zaś sprawach właściwi sędziowie, lecz bez szkody dla władzy Książęcej i sądownictwa dotyczących spraw gardłowych. Z tego wynika, że w sprawach tyczących się górnictwa, kompetentny był mistrz górniczy, w innych sprawach rozstrzygał sąd, przy czym Książę sobie wyraźnie zastrzega sądownictwo wyższe, czyli sądzenie szczególnie ciężkich przewinień i zbrodni.



Urząd górniczy i pierwszy magistrat miasta znajdowały się w narożnym domu ówczesnego rynku (przy dzisiejszej ulicy Gliwickiej 6). Tam też mieścił się sąd i więzienie, w osobnym pomieszczeniu urzędował wójt, do którego należało urządzić i utrzymać izbę sądową tzw. pańską, egzekutorską, kancelarię, kaplicę, arsenał kabaty czyli więzienia, lochy czyli izbę tortur.

Wygląd tego miejsca na pewno nie należał do pięknych, nie posiadał okien, a skazańców obyczajem innych miast spuszczano i wyciągano przez otwór w sklepieniu.

W wyniku szybkiego rozwoju miasta ze wszystkich stron przybywali do Tarnowskich Gór ludzie zwabieni przywilejami, które im zapewniały szybkie i dobre zarobki. Jednakże wśród ludzi uczciwych i pracowitych nie brakowało także szumowin i awanturników. Dlatego też w wyniku postanowień Margrabiego Jerzego Brandenburczyka powołano Urząd drugiego wójta dla załatwiania i prowadzenia spraw sądowych. Aby zapobiec kłótniom i bijatykom, które kończyły się często ciężkim okaleczeniem, a nieraz nawet zabójstwem, magistrat i urząd wójta zakazuje gry w kości o pieniądze oraz noszenia przy sobie szabli.

Jako kary wójt mógł zasądzać i zastosować: karę śmierci, więzienie, chłostę, zamykanie w kuny, stanie przed bramą kościelną. Wspomniana kuna składała się z dwóch części w kształcie półobrączek, które zakładano skazanemu na szyję (w przypadku tarnogórskim), a potem zamykano na kłódkę. Była ona przymocowana do pala (forma pręgierza) stojącego przed kościołem. Skazani musieli taką karę odbyć podczas nabożeństwa w niedzielę, czasem także w dni targów czy jarmarków.

Przykładem niechaj będzie córka obywatela Tarnowskich Gór Lukasika, która w 1638r. utrzymywała stosunki cielesne z żołnierzami przebywającymi na kwaterze w Tarnowskich Górach. Za takie przestępstwo wójt skazał ją na karę kościelną, gdzie zakuta w kuny zwane także zawitki musiała przez cztery niedziele stać przy palu przed bramą kościelną. Natomiast kronikarz Winkler podaje, że mężatkom i wdowom, którym zarzucono podobne przestępstwo, nakazywano za karę wozić przez kilka dni ziemię w taczkach na naprawę drogi koło cmentarza.

Bardzo często wójt wyznaczał karę grzywny, która po części szła na rzecz Księcia i sądu, a po części na cele dobroczynne takie jak: szpital, sieroty, wdowy czy kościół. Również, co jest znamienne dla naszego miasta, przywiezienie kamieni i gruzu na brukowanie ulic.

W 1542 r. wójt skazał na grzywnę osoby za przekroczenie godziny policyjnej, za urządzenie tańców w dni powszechne (zabawy wolno było urządzać tylko w niedzielę i święta}, za oszustwo na wadze i miarze przy sprzedaży, a także za słowną i czynną zniewagę. W sprawach wątpliwych i skomplikowanych wójt zwracał się o poradę do sądu prowincjonalnego we Wrocławiu, gdy zaistniała potrzeba to także do sądu krajowego w Pradze. Zwracanie się tarnogórskiego wójta o poradę prawną do sądu wrocławskiego jest o tyle istotne, że w tym okresie inne miasta śląskie (Legnica, Żagań, Głogów) i miasta czeskie posługujące się prawem Magdeburskim szukały porady prawnej w Magdeburgu.



Uderza w tym czasie duża ilość wyroków co wskazuje, że życie w grodzie gwarków nie należało do łatwych i bezpiecznych. W rachunkach miejskich z roku 1541 czytamy, że: 5 lutego kat osadził (ściął) mieczem Walka Tanecznika. Pobrał za tę czynność opłatę w wysokości 2 florenów oraz za wytarcie miecza 1 floren. Poczęstunek, który wystawiony był dla kata wyniósł 6 groszy i 7 halerzy. 5 września posłano po kata – posłańcowi zapłacono 8 groszy. 6 września niejaki Jabłoński zostaje osadzony mieczem – za tę czynność kat pobiera opłatę 1 florena i 26 groszy, poczęstunek wyniósł 8 groszy.

Z rachunku wynika, że kat prócz wynagrodzenia za wykonanie wyroku otrzymywał poczęstunek na rachunek miasta. Ugoszczeniem zajmował się wójt. W roku 1545 rachunek miejski za wynagrodzenie dla kata opiewał na kwotę 28 florenów, stąd wniosek, że w tym roku wykonano wiele wyroków śmierci.

Z rachunków miejskich można przytoczyć także ciekawą pozycję z roku 1552 gdzie płacono katowi, który 7 kwietnia osadził Kacola powrozem (powiesił), ponadto zapłacono posłańcowi 6 groszy, wójt pobrał 3,5 grosza, chłopom za poczęstunek zapłacono 3 grosze (stawianie szubienicy), katowi 8 groszy i jeszcze dodatek pieniężny za światło, powrozy i jedzenie w kwocie 1 florena i 24 groszy. Do tej kwoty dochodzi „uczta” skazanego z katem. Jak wiadomo skazany na śmierć mógł sobie w towarzystwie kata w ostatnią noc poprzedzającą egzekucję wyprawić „ucztę” na koszt miasta, które dostarczało wszystkie żądane potrawy i napoje.

Przybywający kat ze Strzelec, Pszczyny, a czasami także z Koźla był wykorzystywany również do innych czynności takich jak: osadzanie pod pręgierzem, przy którym to obcinał publicznie uszy, nos, ręce, piersi itp. Według zapisu kronikarza Musioła niejaki Salaterski, mieszkaniec Krakowa, zostaje pojmany i osadzony w więzieniu tarnogórskim oczekując rozprawy sądowej. W maju 1692 roku Salaterski wyrokiem sądu w Tarnowskich Górach zostaje stracony mieczem po poprzednim wpleceniu przez kata na koło. Mimo całej surowości, prawo przewidywało też uwolnienie od kary śmierci. Nie podlegały jej dzieci do lat 7, kobiety brzemienne, ludzie starzy o nienagannej dotąd reputacji oraz szaleńcy czyli umysłowo chorzy.



Prawo było bardzo surowe. Łaskę okazywano sporadycznie, nie starano się zbytnio o udowodnienie winy. Oczywiście prawo łagodniało z czasem. Już w drugiej połowie 17 wieku kara śmierci należała do rzadkości. W związku z panującą zasadą publicznego wykonywania kar, duże znaczenie miał pręgierz, przy którym wystawiano przestępców na widok publiczny. Karano przy nim chłostą i piętnowano.

Pierwsza wzmianka o pręgierzu tarnogórskim pochodzi z roku 1548, kolejna z roku 1555. Wspomina się o nowo postawionym pręgierzu w 1587 oraz 1719r. kiedy to sąd skazał kilka kobiet na pręgierz i założenie „gruszki” na twarz (rodzaj kagańca zamykanego na kłódkę), za używanie nieprzystojnych słów podczas kłótni.

Grzebanie samobójców i straconych było czynnością poniżającą i hańbiącą dla kata. Dlatego też czynności te wykonywali za stosowną opłatą jego pomocnicy zwani oprawcami, rakarzami, łupieżcami czy też hyclami.

Marian Lysik