Dekalog polskiego zacofania - kule u nogi
prof. dr hab. Marek S. Szczepański
Podstawowym problemem Polski na drodze do zjednoczonej Europy, oprócz rekonstrukcji tradycyjnych regionów przemysłowych, takich choćby jak Górny Śląsk i dostosowania rolnictwa, jest wielowymiarowe zacofanie cywilizacyjne kraju: gospodarcze, techniczno-technologiczne, infrastrukturalne, społeczne i organizacyjne. Utrwalone historycznie zacofanie przejawiało się, przynajmniej od XVII stulecia, w wyraźnym i jednostronnym dostosowaniu gospodarki do potrzeb zgłaszanych przez przodujące państwa, regiony i miasta Europy, takie jak: Anglia, Holandia, miasta hanzeatyckie, a później wielkie organizacje kontynentalne (Unia Europejska). Wyrażało się również w zbyt wolnym tempie powstawania nowych klas, zwłaszcza mieszczaństwa, które organizować mogły wzrost i rozwój gospodarczy, a zatem i przełamać monokulturową gospodarkę i ubogi asortymentowo eksport towarów (zboże, drewno, konopie, dziegieć, a następnie węgiel, siarka, miedź, stal).
Nieco inaczej kształtowały się losy gospodarcze Górnego Śląska. Będąc przez ostatnie stulecia wielkim i ważnym zagłębiem przemysłowym Prus, a później Rzeszy Niemieckiej, czy wreszcie Polski był zapóźniony kulturowo, o słabej liczebnie elicie wykształcenia, zwłaszcza w przypadku ludności rodzimej. To zapóźnienie, trafnie choć metaforycznie, zilustrował Johann W. Goethe pisząc po wizycie w Tarnowskich Górach (1790) takie oto zdanie: Z dala od wykształconych ludzi, na kresach Rzeszy. Peryferyjności tej nie towarzyszyła, częsta w takich przypadkach, marginalizacja gospodarcza. Ekonomicznie Śląsk był najważniejszym po Zagłębiu Ruhry obszarem przemysłowym Rzeszy Niemieckiej, a po plebiscycie najpoważniejszym, choć peryferyjnym zagłębiem odrodzonej Polski.
Pomijając śląski fenomen, można przyjąć, że już w XVII wieku Polska była, gdyby użyć współczesnej terminologii, państwem gospodarczo zacofanym. Dzisiaj, po kilku stuleciach, polskie zacofanie opisywać można przy pomocy licznych wskaźników oraz charakterystycznych procesów, ale z całą pewnością za najważniejsze jego przejawy, istotne w dialogu akcesyjnym, uznać można:
1. Przestarzałą strukturę zatrudnienia i gospodarczą dominację sektora drugiego (przemysł przetwórczy) oraz pierwszego (rolnictwo i przemysł wydobywczy), przy nieproporcjonalnie niskiej roli sektora trzeciego, obejmującego najszerzej pojmowane usługi tradycyjne (handel czy usługi oferowane przez rzemieślników), jak i nowoczesne (usługi edukacyjne, bankowe, biznesowe, zdrowotne, ubezpieczeniowe, informatyczne, z zakresu opieki społecznej, obrotu nieruchomościami itd.). Polska wciąż pozostaje krajem przemysłowym, choć perspektywa osiągnięcia stadium poprzemysłowego, w którym ponad połowa rodaków znajdzie zatrudnienie w sektorze usług, wydaje się z jednej strony nieodzowna, z drugiej - nieodległa (około 2003 roku). Warto wszakże pamiętać, iż USA osiągnęły ten etap na przełomie 1949/1950 roku. Najistotniejsze różnice dzielące społeczeństwo industrialne, odruchowo kojarzone z Górnym Śląskiem, od postindustrialnego ująć można w kilku podstawowych punktach:
* w pierwszym z nich dominuje sektor przetwórczy, w drugim zaś usługowy;
* przedsiębiorstwo przemysłowe, centralna i symboliczna dotychczas instytucja społeczeństwa, jest zastępowane w znacznym stopniu przez uniwersytet i inne instytucje naukowe - ośrodki tworzące i weryfikujące wiedzę teoretyczną oraz kształcące specjalistów, ekspertów, managerów, doradców czy wreszcie polityków;
* półwykwalifikowanych i wykwalifikowanych robotników zastępują inżyniero- wie, eksperci, naukowcy i specjaliści najwyższej klasy;
* badania eksperymentalno-empiryczne są częściowo ograniczane na korzyść abstrakcyjnych teorii i poszukiwań teoretycznych;
* kapitałochłonną technologię wypiera technologia naukochłonna, oparta o studia typu Research and Development (R&D), czyli badania służące najszerzej pojmowanemu rozwojowi społecznemu, techniczno-technologiczne- mu i rozwiązywaniu przeszkód stojących na jego drodze;
* "gra z przyrodą przetworzoną za pomocą maszyn" ustępuje - gdyby użyć tutaj terminu Daniela Bella - "grze pomiędzy ludźmi";
* miejsce działań pragmatycznych zajmuje orientacja na przyszłość i dalekosiężne prognozowanie, które dotyczy wszelkich możliwych wymiarów: rząd planuje przyszły wzrost i rozwój kraju; firma - przyszłe potrzeby kapitałowe, zmiany na rynku i w asortymencie; jednostka natomiast myśli o własnej karierze, drodze życiowej...
2. Anachroniczne stosunki własnościowe, znaczący udział własności państwowej i wciąż widoczny - mimo licznych a przy tym pozytywnych przemian - niedorozwój sektora prywatnego; udział sektora prywatnego w tworzeniu Produktu Krajowego Brutto wynosił w 1997 roku - wedle Rządowego Centrum Studiów Strategicznych - 67% i był formalnie niższy od analogicznego wskaźnika dla Litwy (68%), Węgier (70%) Czech (75%) i Słowacji (82%). Dla porównania wyraźnie gorsze rezultaty osiągnęły: Ukraina (62%), Rosja (55%), Rumunia (52%), Białoruś (35%) i Bułgaria (31%). Warto podkreślić, że wartość produkcji sprzedanej w grupie przedsiębiorstw prywatnych wzrosła w 1998 roku 15%, a grupie firm państwowych spadła o 12.5%. W tym samym roku zatrudnienie w biznesie prywatnym wzrosło o 8%, a w państwowym zmalało o 5%. Sektor prywatny jest bardziej rentowny niż państwowy i przy analogicznych kosztach osiąga lepsze zyski. W firmach prywatnych rentowność w 1998 roku oszacowano na 1.7%, a w państwowych - 0.2%. W przemyśle państwowym połowa firm przynosi zyski, w prywatnym - blisko 70%. Z każdych czterech dolarów zarobionych dzięki eksportowi, trzy należą do firm prywatnych. Z każdych 100 złotych rodzimego PKB na inwestycje przeznaczamy 20, ale 97.5% inwestowanych złotówek pochodzi z sektora prywatnego. Można zatem przyjąć, iż tempo i zakres procesów prywatyzacyjnych w Polsce - zwłaszcza w odniesieniu do dużych przedsiębiorstw - są niezadowalające. Uwarunkowania takiego stanu rzeczy wydają się być zróżnicowane, ale do najistotniejszych z nich zaliczyć można:
* błędy w dotychczasowych przedsięwzięciach prywatyzacyjnych, sprawiające, iż w mniemaniu wielu pracowników proces ten oznacza bezrobocie, kataklizm egzystencjalny dla nich samych i ich rodzin;
* brak spójnej i czytelnej polityki prywatyzacyjnej w skali państwa;
* niechęć do prywatyzacji średnich i dużych zakładów ze strony wspólnot pracowniczych i rewindykacyjno-konserwatywnych związków zawodowych;
* głębokie i wielogeneracyjne związki pracowników z kopalnią czy hutą, traktowaną - zgodnie z retoryką realnego socjalizmu - jako własność państwowa czyli stanowiąca de facto własność załogi;
* poczucie bezpieczeństwa socjalnego i trwałości zatrudnienia w zakładach państwowych;
* niechęć pracowników do zachowań konkurencyjnych wymuszanych w zakładach sprywatyzowanych.
3. Niekorzystną strukturę eksportu (artykuły nisko przetworzone: oferta surowcowo-rolnicza, meblarska, odzieżowa) i importu (artykuły wysoko przetworzone: maszyny i urządzenia, elektronika); względnie niski poziom międzynarodowej konkurencyjności polskich produktów, zarówno na rynku wewnętrznym, jak i w ofercie eksportowej; szacuje się, iż udział surowców, a zatem towarów o niskich cenach jednostkowych, szczególnie podatnych na wahania koniunkturalne i bariery protekcjonistyczne, w całym polskim eksporcie wyniósł w 2000 roku 33%.
